niedziela, 26 października 2014

1. "Nie płacz."

10 komentarzy=nowy rozdział

Louise's POV:

- C-co...- szepnęłam, łapiąc się za głowę. Cały pokój zaczął wirować i bałam się znowu zemdleć. Nie wiedziałam, co mógł ze mną zrobić.
- Louise...- powiedział i zaczął iść w moją stronę. Odskoczyłam jak poparzona wrzątkiem i schowałam się w samym rogu ściany.
- Zostaw mnie, proszę.- rzuciłam błagalnie. Oczy zaszły mi łez. Justin gdzie ty jesteś?
- Nie chcę ci nic zrobić.- powiedział, głaszcząc dłonią mój prawy policzek. Jego ręka aż wypalała mi dziurę w skórze.
- Dlaczego?- spytałam cicho.- Dlaczego tutaj jestem?
- Naprawdę nie wiesz?- zapytał zirytowany. Szybkim ruchem złapał mnie jak pannę młodą i przeniósł na łóżko. Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy niczym mały strumyk.- Nie płacz.- zażądał, siadając naprzeciwko mnie. Powiedzieć, że byłam zdezorientowana, to było za mało. Zupełnie nie rozumiałam tego, co się teraz działo i może to lepiej.
- Wypuść mnie.- powiedziała, a on tylko pokiwał przecząco głową.
- Nigdy.- powiedział i uśmiechnął się smutno.- Nie chcesz tutaj być? Zrobiłem to wszystko dla ciebie.- powiedział, wskazując nasz otoczenie.
- Ale dlaczego? Dlaczego tutaj jestem?- zapłakałam.
- Ponieważ kocham cię Louise. Kiedy tylko cię zobaczyłem, pomyślałem „ Cholera, zbyt wysoka liga”. Kiedy Michaele dowiedziała się o tym wszystkim, zaproponowała, że może zacząć udawać ze mną chodzić. Nie wiem, jakie były jej uczucia w stosunku do mnie, ale prawdą jest to, że cię kocham. Jak nikt inny i właśnie dlatego tutaj jesteś.- powiedział, a rozgadaną Louise, pierwszy raz w życiu zatkało.
- Ty jesteś chory...- rzuciłam. Szybko wstałam i przeskakując, po ogromnym łóżku rzuciłam się w stronę drzwi. Z góry widziałam wielki hol, do którego prowadziły schody po lewej i prawej stronie. Biegnąc w lewo, szybko zbiegłam po schodach, które ciągnęły się w nieskończoność. To twoja szansa, biegnij Lou. Ponaglałam się w myślach i kiedy już miałam złapać za złotą klamkę, wielkich drzwi wejściowych, dwie duże ręce owinęły się wokół mojego ciała.
- Puszczaj!- ryknęłam, kopiąc go po udach. Chłopak syknął z bólu, ale wciąż mocno przyciskał mnie do siebie, idąc w górę schodów.- Proszę!- zapłakałam, ale żadna z moich próśb nie zrobiła na nim wielkiego wrażenia.
- Siedź na dupie, suko.- rzucił mną na ziemię, jak widać „mojego” nowego pokoju. Syknęłam z bólu, a chłopak tylko wyszedł i zakluczył drzwi.- Ben!- pisnęłam, uderzając pięściami w drewniane drzwi.- Pomocy!- wrzeszczałam.
- Krzycz, ile chcesz i tak nikt cię tutaj nie usłyszy.- usłyszałam jego oddalający się, głośny śmiech. Cholera! Łzy torowały sobie nową drogę z moich oczu, ale nie obchodziło mnie to, ponieważ zdałam sobie sprawę, że jestem uwięziona pod jednym dachem z niebezpiecznym psycholem.

Justin's POV:
- Przecież już, kurwa mówiłem, że nie wiem.- przewróciłem oczami. Komisarz zmrużył oczy i wskazał na mnie swoim tłustym pączkiem.
- Nie takim tonem.- burknął, zapisując coś w swoim zeszycie. Westchnąłem głośno i oprałem się na podparciu krzesła. Od równo  godzin, siedzę tutaj i próbuję wbić im do głowy, że Louise zaginęła.
- Jeszcze raz kiedy ta dziewczyna została porwana?- zapytał.
- Około godziny temu.- powiedziałem, facet tylko skinął i znowu zaczął zapisywać kartki notatnika.- Dobra jak to ma tak wyglądać.- rzuciłem i zabrałem kurtkę z oparcia.
- Co pan robi?- krzyczał za mną mężczyzna, ale nic nie mówiąc ruszyłem do wyjścia. Zimne powietrze uderzyło we mnie, przeszywając ciarkami o stóp do głów.
- Justin!- usłyszałem zza siebie donośny głos.
- Pani Shue.- powiedziałem, przytulając do klatki piersiowej roztrzęsioną kobietę.
- Moja malutka, Louise..- zapłakała, a ja współczułem jej z całego serca.
- Wszystko będzie dobrze, obiecuję pani, że znajdę ją.- powiedziałem, a jej głowa wtulona w moją klatkę piersiową skinęła energicznie.
-Wierzę ci, kochanie.- powiedziała, odklejając się od moich ramion.- Przepraszam, a-ale powinnam iść.- powiedziała nadal w szoku wskazując za siebie na komisariat. Skinąłem jedynie głową i wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów. Odpaliłem go od zapalniczki i zaciągnąłem się tak mocno, że aż w płucach poczułem kłucie. Oparłem się o mur komisariatu i cholera, nie mogłem uwierzyć. Dlaczego nie mogłem zjawić się chociaż minuty wcześniej? Jeździłem, szukałem, ale przysięgam, że zaraz po wyjeździe z parkingu klubu rozpłynęli się w powietrzu. Poczułem wibrację w kieszeni, do której od razu sięgnąłem. Numer zastrzeżony.
- Halo?- rzuciłem do słuchawki, wydmuchując wielką chmurę dymu.
- Justin!- pisnął zadowolony z siebie głos Victorii.
- Czego ty jeszcze chcesz, suko?- rzuciłem do słuchawki, w któej rozległ się jej wysoki śmiech.
- Nie jesteś ciekawy gdzie jest, Louise?- zapytała.
- Tak po prostu?
- Oczywiście, że nie.- powiedziała, a ja tylko przewróciłem oczami. Prędzej sam znajdę Louise, niż Victoria da mi podpowiedź.
- Mów, czego chcesz.- rzuciłem oschle.
- Chcę się zabawić. Obiecuję, że w przeciągu następnych kilku dni dostaniesz podpowiedź.- powiedziała radośnie. Czy ta suka ma chorą głowę?
- Czy ty jesteś normalna, Victoria?- zapytałem bez zastanowienia.- Nie będę brał udziału w żadnych z twoich głupich gierek.
- Czyli Louise nie jest mi już potrzebna, jaka szkoda będzie się jej pozbywać.- rzuciła z udawanym żalem, a mój świat właśnie obrócił się w popiół.
- Nie! Przestań nawet tak mówić...
- Że powinnam jej się pozbyć?- zapytała, chichocząc.
- Zrobię wszystko co tylko chcesz, tylko proszę nie rób jej nic.
- Suka jest cała i zdrowa, jak na razie.- zachichotała.- Odezwę się niedługo. Do zobaczenia, Justy!- pisnęła, cmokając do słuchawki. Chyba zaraz umrę.
________________________
nie tłumaczę się, wiem, zjebałam, krótki, ale chciałam dzisiaj zdążyć, przepraszam misie!

10 komentarzy:

  1. ioashsf idealny
    jeju Ben co to ma byc alk;sdhaslhffkshdf
    Louise:(( Justin:((((((((((
    ta część będzie idealna al;skfhjasklfj
    nie mogę się doczekać następnego! :)
    @nashshoney

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje ze Lou nic się nie stanie a Justin szybciutko ją uratuje! Czekam niecierpliwie na następny !

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na nn :*
    PS. Uwielbiam ten blog

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdził ale zastanawim sie czemu nie ma następnego? :(

    OdpowiedzUsuń